Czyli jak budować relacje w domu i w szkole, zamiast niszczyć?
Rozpoczął się nowy rok szkolny, a z nim nowe wyzwania, czasami nowa klasa lub nowi koledzy i koleżanki. Wszystko powiązane ze sobą komunikacją między rówieśnikami, rodzicami a dziećmi, nauczycielami a uczniami czy wreszcie rodzicami z kadrą pedagogiczną, dyrekcją i innymi rodzicami. Co ciekawe, komunikacja ta przepełniona jest przemocą. I nie mam na myśli tutaj patologicznych sytuacji, lecz powszechnie otaczających nas zwyczajów. Tak, to nie błąd i nie nadużycie, jeżeli spojrzymy na nasz sposób porozumiewania się oczami Marshalla Rosenberga, znanego na całym świecie doktora psychologii, mediatora, nauczyciela i rodzica.
Czym jest przemoc w komunikacji?
Czym jest zatem przemoc w komunikacji, którą większość z nas stosuje na co dzień i jaki ma wpływ na nas samych, nasze dzieci i społeczeństwo w jakim żyjemy? Wspomniany Marshall Rosenberg przemocą w naszej komunikacji nazywa wszelkie wyrażenia oceniające, krytykujące i piętnujące. Przyglądając się bliżej naszemu codziennemu językowi nie trudno zauważyć te cechy w powszechnej komunikacji. Zwyczajne na pozór zdania: „Kiedy wreszcie umyjesz zęby?”, „Przez Ciebie spóźnimy się.”, „Cały czas przeszkadzasz w lekcji.” to typowe wyrażenia oceniające, piętnujące, wywołujące poczucie winy, podległość i zależność. Taki sposób komunikacji towarzyszy nam od dziecka i od najmłodszych lat programuje nas jako zależnych, słabszych, podległych i mniej ważnych. Kto z nas nie szantażował swoich dzieci, uczniów lub współpracowników? Jak nie posprzątasz, to nie obejrzysz bajki. Przeproś, albo nie… (tu można wstawić dowolne rozwinięcie). Dopóki nie… (to własna potrzeba) to nie będzie… (tu potrzeba innych). Nie wspominam tu nawet o znacznie jaskrawszych przykładach przemocy słownej, którą można spotkać zarówno w szkole, na ulicy, w mediach czy w domu rodzinnym.
Język szakali
Marshall Rosenberg nazwał powszechny język komunikacji językiem szakali. Co ważne, zauważył on, że taki sposób komunikacji nie tylko nie przybliża nas do realizacji własnych potrzeb, ale skutecznie nas od nich oddala. Osoby, które spotykają się z naszą oceną, krytyką, szantażem zazwyczaj reagują wycofaniem, postawą obronną lub agresją. Z pewnością nie wpływa to na wzrost ich zaangażowania i chęci do wsparcia nas w realizacji naszych potrzeb.
Czym jest język potrzeb? – język żyraf
Jako alternatywę, Marshall Rosenberg zaproponował stosowanie języka potrzeb. Taki sposób komunikacji różni się od języka szakali koncentracją na potrzebach własnych i poszukiwaniu potrzeb innych. Zamiast szukania konfrontacji, dążenia do zwycięstwa i forsowania własnych racji, komunikacja bez przemocy skupia się na dawaniu i zrozumieniu. Jak zatem można wyrazić potrzeby ukryte w przytoczonych wcześniej trzech typowych zdaniach, które możemy usłyszeć każdego dnia, w każdej praktycznie rodzinie czy klasie szkolnej? Jak zmieniłoby się odczucie dziecka gdyby dorosły powiedział do niego: Potrzebuję dzisiaj szybko dotrzeć z Tobą do szkoły i być o czasie w pracy. Czy możesz szybciutko umyć zęby żeby mi w tym pomóc? Jak zareaguje osoba, która zamiast oskarżeń i ataku usłyszy prośbę: Zależy mi żebyśmy dzisiaj się nie spóźnili, co mogę zrobić żebyśmy szybko wyszli z domu?. Jakie nastawienie do nauczyciela będzie miał uczeń, który usłyszy z jego ust: Dzisiaj zależy mi bardzo na przekazaniu Wam niezwykle ważnej rzeczy, czy możesz mi pomóc koncentrując się mocno tylko na tym, co teraz będę mówiła i starając się zachować ciszę? Taki język nazwany został dla kontrastu językiem żyraf.
Porozumienie bez przemocy
W czasie wielu swoich warsztatów Marshall Rosenberg siadał na krześle twarzą do swoich rozmówców trzymając w rękach dwie pacynki. Jedną przedstawiającą szakala, drugą wyglądu żyrafy. Z jednej strony dialog szakala z żyrafą wydawał się komiczny. Z drugiej jednak pozwalał doskonale zapamiętać i poczuć efekty wywołane słowami jednego i drugiego rodzaju mowy.
Muszę przyznać, że początkowo jak spotkałem się z teorią komunikacji bez przemocy, zwanej również „porozumieniem bez przemocy” (ang. Non Violent Communication – NVC) wydała mi się niezwykle sztuczna, nienaturalna. Zastanawiałem się, jak wyglądałaby moja rozmowa z żoną, synem, córką, ich nauczycielem czy kolegami i koleżankami z pracy, gdybym próbował stosować język potrzeb. Moje pierwsze skojarzenia krążyły wokół długich zdań, ciągłego tłumaczenia się, odkrywania swoich celów i uczuć. Nie czułem się z tym komfortowo. Postanowiłem jednak zgłębić bardziej to zagadnienie i zweryfikować, czy w tym języku jest metoda. Rozpocząłem od obejrzenia czterech filmów dostępnych w internecie z warsztatów prowadzonych przez samego Marshalla Rosenberga. Są one dostępne również z polskim tłumaczeniem:
1/4 Marshall Rosenberg – Podstawy NVC(Porozumienie Bez Przemocy)
2/4 Marshall Rosenberg – Podstawy NVC(Porozumienie Bez Przemocy)
3/4 Marshall Rosenberg – Podstawy NVC(Porozumienie Bez Przemocy)
4/4 Marshall Rosenberg – Podstawy NVC(Porozumienie Bez Przemocy)
Zwycięstwa, które są porażkami
Stopniowo oglądając kolejne części warsztatów poświęconych porozumieniu bez przemocy, zacząłem dostrzegać coraz więcej sensu i wartości w tej metodzie komunikacji. Już w pierwszych minutach pierwszej części pada jedno z najważniejszych przekazów tej prostej, a zarazem tak trudnej metody porozumienia się: wszyscy wiemy jak dawać, każdy z nas wie, jak wiele satysfakcji daje nam dawanie innymi, a mimo to, spędzamy większość naszego życia na grze w kto ma rację, kto postawi na swoim. Mówienie językiem potrzeb, słuchanie potrzeb innych, szukanie metody, aby każdy zrealizował swoje potrzeby sprawia, że każdy jest wygrany. Próba pokazania kto jest lepszy, kto ma rację, sprawia że zazwyczaj wszyscy są przegrani. Ile razy wygrywałem pojedynek na słowa w pracy, w domu, w szkole, na uczelni. Ile razy udało mi się pokazać innym, że mam rację, mam siłę, władzę? Dlaczego za każdym razem kończyło się to poczuciem straty, wyrzutami sumienia, refleksją czemu to zwycięstwo smakuje tak gorzko. Od razu przypomniały mi się sytuacje, kiedy wygrywając bitwę na słowa i argumenty z dzieckiem, uciekając się do pozycji autorytetu i siły widziałem smutek, łzy w jego oczach, a sam czułem, że może i wygrałem bitwę, ale przegrałem wojnę. Stąd propozycja Rosenberga wydała mi się niezwykle ciekawa i warta zgłębienia. Chciałem sprawdzić, czy mogę coś z jego nauk, doświadczeń wykorzystać w swoim życiu zawodowym i prywatnym. Zaciekawiło mnie czy można żyć i rozmawiać ze sobą bez kar i nagród, zwycięzców i przegranych, kija i marchewki.
Komunikacja bez przemocy w praktyce
Marshall Rosenberg sam wprowadził swoją teorię w życie stosując komunikację bez przemocy w swoim domu, tworząc placówki edukacyjne posługujące się jedynie językiem żyraf i pomagając zażegnywać konflikty w szkołach, instytucjach, a nawet zbrojne i polityczne. Jedną z historii, która obrazuje zastosowanie komunikacji bez przemocy była ta, w której został poproszony o wsparcie w rozwiązaniu konfliktu pomiędzy kadrą pedagogiczną, a pionem administracyjnych w jednej z szkół amerykańskich. Sytuacja w placówce była na tyle poważna, że rodzice zaczęli rozważać przeniesienie swoich dzieci do innych placówek.
Marshall Rosenberg udał się do szkoły i spotkał się z kadrą pedagogiczną. Podczas spotkania poprosił o podanie przykładu zachowania dyrektora szkoły, które jest największym problemem dla nauczycieli. Po chwili ciszy, jeden z pedagogów wykrzyknął: Dyrektor jest strasznym gadułą, jest skoncentrowany tylko na sobie. Ewidentnie przez nauczyciela przemawiał szakal. Nauczyciel nie opisał żadnego konkretnego zachowania. Przedstawił swoją ocenę dyrektora i jego motywów działania. Marshall Rosenberg powiedział, że nie o to pytał i że zależy mu na poznaniu przykładowego zachowania dyrektora, konkretnej obserwacji tego, co robi. Po chwili inna nauczycielka chciała pomóc mówiąc: Ja wiem co kolega miał na myśli, dyrektor jest gadułą, mówi za dużo na spotkaniach. Wyrażenie „za dużo” to kolejny osąd, a nie obserwacja. Po raz kolejny nauczyciele nie byli w stanie podać konkretnego zachowania. Nie dostrzegali już człowieka ani jego czynów. Rozmawiając o dyrektorze mieli w głowie obraz wroga, a nie człowieka i jego czyny.
Niestety my wszyscy często jesteśmy uczeni takiego postrzegania świata. Używamy stereotypów, szufladkujemy osoby i całe grupy społeczne oceniając ich obraz, wyobrażenie o nich, a nie bezpośrednie zachowania i postawy. W efekcie nauczyciele spostrzegli, że nie są w stanie podać żadnego konkretnego zachowania dyrektora bez własnej negatywnej oceny czy osądu. Dzięki Marshallowi ostatecznie doszli do konkluzji, że ich oceny zostały wywołane często stosowanymi przez dyrektora dygresjami słownymi, odniesieniami do czasów wojny i jego dzieciństwa, co powodowało wśród kadry pedagogicznej irytację i inne negatywne odczucia. Uzmysłowienie sobie tego zjawiska umożliwiło zaadresowanie do dyrekcji konkretnego postulatu dotyczącego sposobu komunikacji i prowadzenia spotkań. Rozpoczęło rzeczową komunikację i konstruktywny dialog między dwiema stronami.
Porozumienie bez przemocy w szkole
Stosowanie komunikacji bez przemocy wpływa nie tylko na sposób wysławiania poprzez potrzeby i uczucia, ale również zmienia nasze postrzeganie tego co słyszymy i co obserwujemy wokół nas. Dobrym przykładem jak to działa w praktyce może być historia pierwszego dnia w szkole publicznej najstarszego syna Marshalla Rosenberga. Po ukończeniu edukacji w placówce założonej przez swojego ojca, w której przykładano dużo uwagi do komunikacji bez przemocy między uczniami i nauczycielami, chłopiec został zapisany do tradycyjnej szkoły publicznej. Po pierwszym dniu w szkole tata zapytał się syna o wrażenia i o to jak minął mu dzień. Chłopiec kręcąc głową odpowiedział, że tradycyjna szkoła to jednak zupełnie inny świat. Zaniepokojony ojciec poprosił o wyjaśnienie co takiego wydarzyło się w placówce. Chłopiec odparł, że już wchodząc do budynku szkoły został przywitany szyderczym komentarzem jednego z nauczycieli na jego temat, który mijając go rzucił w jego stronę: O, kolejna dziewczynka w szkole. Chłopiec od razu zrozumiał, że nauczyciel odniósł się w ten sposób do jego długich, gęstych, ciemnych włosów, które wtedy nosił.
Możemy sobie wyobrazić reakcję większości dzieci tak powitanych przez nauczyciela w nowej szkole. Zazwyczaj pojawia się stres, niepokój, wycofanie, niechęć, wstyd lub podobne negatywne odczucia. Marshall Rosenberg bardzo się przejął i z troską zapytał syna jak sobie z tym poradził, co poczuł, gdy został tak przywitany. Ku swojemu zaskoczeniu usłyszał, że synowi zrobiło się żal nauczyciela, poczuł współczucie. Dziecko nauczone komunikacji za pomocą potrzeb i uczuć słysząc komentarz nauczyciela zaczęło szukać ukrytej potrzeby w tym, co zostało do niego powiedziane. Zauważył, że nauczyciel jest kompletnie łysy i prawdopodobnie ma problemy z wypadającymi włosami. Szybko zrozumiał, że pedagog widząc chłopca z gęstą i bujną czupryną poczuł żal lub ból związany ze swoją przypadłością.
Normalną ludzką reakcją osoby empatycznej na ból i żal innego człowieka jest współczucie, chęć pomocy. Sytuacja ta idealnie pokazuje jak stosowanie zasad porozumienia bez przemocy pomaga w rozumieniu intencji innych osób i chroni przed zranieniem, niską samooceną. Czyż nie chcielibyśmy dla siebie i swoich podopiecznych umiejętności słyszenia w wypowiedziach innych głównie próśb i podziękowań zamiast ocen i krytyki?
Komunikacja bez przemocy w domu
Dla mnie osobiście taka możliwość zmiany komunikacji w mojej rodzinie i postrzegania świata wydała się atrakcyjna. Postanowiłem spróbować wprowadzić zasady NVC w naszym domu. Po obejrzeniu wspólnie z żoną wszystkich materiałów filmowych z warsztatów prowadzonych przez Marshalla Rosenberga, spędziliśmy kilka wieczorów na omówieniu tego, co usłyszeliśmy i jak możemy to wdrożyć w naszym domu. Dodatkowo, przeczytaliśmy książkę Porozumienie bez przemocy. O języku życia. Zaczęliśmy od zmiany komunikacji między nami, dorosłymi. Staraliśmy się jak najczęściej pytać o nasze potrzeby, dopytywać się o szczegóły, jeżeli uzyskana odpowiedź nie była jasna lub odnosiła się do osądów innych osób bądź interpretacji ich zachowania.
Następnie zaczęliśmy naszym kilkuletnim pociechom zadawać pytania o ich potrzeby i uczucia. Tu często potrzebne było stosowanie parafrazy celem upewnienia się czy dobrze rozumiemy co dzieci czują. Mam wrażenie, że taka rozmowa pomagała też dzieciom zrozumieć ich uczucia i to co dzieje się w ich głowach. Co ciekawe, zdarzało nam się, że starszy syn próbował wykorzystywać język potrzeb do kontynuacji gry w Kto Wygra. Zdarzało się, że pytał dlaczego on ma słuchać potrzeb innych, skoro jego potrzeby nie są spełnione, lub wymagać, żeby jego potrzeby były ważniejsze. To trudna droga. Znacznie łatwiej jest dziecku kazać, narzucić swoje własne reguły i wymagać ich bezwzględnego wypełniania.
Moje doświadczenia we wdrażaniu porozumienia bez przemocy w domu pokazały mi, że łatwiej jest stosować te zasady z dorosłymi, nawet jeżeli oni dłużej ćwiczyli język szakali w swoim życiu. Kilkukrotnie zdarzyło mi się, że teściowa lub mój tata wyrażali swoje potrzeby językiem pełnym dezaprobaty, oskarżeń czy żalu do innych. Niesamowite wrażenie robiło odpowiedzenie na taki komunikat pytaniem Czego mamusia/tatuś potrzebuje? Wyobraźmy sobie taką rozmowę:
– Tak się nie da żyć jak te koty wszędzie biegają i zasikują co popadnie! Tylko chodzę i sprzątam i sprzątam.
– Czego mamusia potrzebuje?
– Żeby te koty wiecznie wszędzie nie sikały!
– Rozumiem, ale czego dokładnie mama potrzebuje od nas?
– Eeee. No, żebyście zamykali te drzwi na górze, jak wychodzicie. Wtedy koty nie będą tutaj wchodzić jak was nie ma.
– Dobrze.
Bez znajomości porozumienia bez przemocy, taka rozmowa mogłaby pewnie trwać pół godziny, miesiąc albo i kilka lat. Mam też wrażenie, że nie skończyłaby się niczym konstruktywnym, za to kosztowała wszystkich wiele nerwów i nieporozumień. Zazwyczaj po pierwszym zdaniu atakującym, w tym wypadku o bieganiu, sikaniu na wszystko i sprzątaniu, pada odpowiedź z gatunku wyliczenia obowiązków i problemów drugiej osoby. Taka swoista obrona przed atakiem lub kontratak. Taka wyliczanka i przerzucanie piłeczki przez dwie lub trzy osoby mogą trwać wiecznie. Z pewnością jednak nie pomagają w zaspokojeniu potrzeb którejkolwiek ze stron. Komunikacja za pomocą uczuć i potrzeb odrzuca pojęcie ataku, krytyki. Sprowadza komunikację do słuchania potrzeb, szukania rozwiązania dobrego dla wszystkich. Osoba posługująca się językiem żyraf słyszy wyżej przytoczoną rozmowę jako:
– Męczy mnie częste sprzątanie po kotach. Potrzebuję pomocy.
– Czego mamusia potrzebuje?
– Pomocy w powstrzymaniu kotów w sikaniu w domu.
– Co możemy zrobić, żeby pomóc?
– Zamykajmy wszyscy drzwi prowadzące na górę schodząc na dół i wchodząc na górę.
Zupełnie inaczej, prawda?
Po pewnym czasie stosowania porozumienia bez przemocy można zauważyć, że człowiek ma poczucie że rzadziej jest atakowany, co wpływa na mniejszy poziom stresu, większy spokój i mniejszą liczbę konfliktów. Teraz krzyk w stylu: Jesteś najgorszym ojcem na świecie! oznacza Pomóż mi zrozumieć lub Nie radzę sobie z emocjami, potrzebuję pomocy.
Wdrożenie tej metody komunikacji w domu. Odrzucenie języka szakali i nauka języka żyraf nie jest łatwe. Wymaga konsekwencji, koncentracji, lat nauki. Uważam również, że nie jest możliwe do wdrożenia w pełni. Zdecydowanie jednak uważam, że warto było podjąć wyzwanie. Można zauważyć wiele pozytywnych zmian we własnym nastroju, samopoczuciu, relacjach w rodzinie, wzmacniających się więzach rodzinnych, empatii.
Dialog zamiast dyskusji w pracy
Porozumienie bez przemocy jest coraz częściej stosowane w życiu zawodowym. Coraz więcej firm, instytucji i organizacji zauważa, że koncentracja na potrzebach innych pomaga nie tylko budować zespół, buduje atmosferę, ale także zwiększa efektywność spotkań biznesowych i skraca czas. Jako doktor nauk o zarządzaniu kilkukrotnie pomagałem zespołom wdrażać nowe rozwiązania oparte o dialog w miejsce dyskusji, czy pracę zespołową czerpiącą z teorii porozumienia bez przemocy.
Efekty zastosowania tych narzędzi to między innymi dużo krótsze spotkania firmowe zakończone w dobrej atmosferze, dającej ludziom nie tylko poczucie bycia wysłuchanym, ale także motywację do działania. Pracownicy, menedżerowie, którzy zaczęli stosować dialog i komunikację bez przemocy zauważali, że decyzje podjęte podczas spotkań są lepsze, bardziej dopracowane, a czas potrzebny na ich znalezienie i podjęcie jest krótszy niż wcześniej. Działy sprzedaży, marketingu i komunikacji zauważyły zmianę w postrzeganiu firmy przez interesariuszy zewnętrznych i poprawę wizerunku. Te spostrzeżenia pokazują, że wszystko zaczyna się od komunikacji. Może ona pomóc w zbudowaniu relacji, zachęcić, zmotywować, sprawić, że chce się razem pracować, uczyć i po prostu ze sobą przebywać. Nieumiejętnie prowadzona może też zniechęcić nawet do najciekawszego przedmiotu, najlepszego projektu czy rodzinnego weekendu.
Warto więc nad nią pracować i pamiętać, że podstawą komunikacji jest przede wszystkim uważne słuchanie. W końcu, nie przez przypadek mamy dwoje uszu, a tylko jedne usta.
Paweł